Prawdziwa inspiracja serca jest zaproszeniem do wyrazu tego, czym jesteśmy. Naturalna ekspresja naszej prawdy jest tym ruchem, tym tańcem, którym porusza moc płynąca ze Źródła, z naszego istnienia. Wyrażając pragnienie życia, które obecne jest w nas jako inspiracja, doświadczamy głębszego połączenia z życiem. Tym jest taniec derwisza, który może przybrać jakąkolwiek formę, jako jakikolwiek wyraz naszego pragnienia. Tym jest ten święty taniec, który jest “zewnętrzną” (dla tego, że wszystko wydarza się w nas, w naszej świadomości), aktywną formą medytacji.
Chcąc rozpoznać Absolut i być Go świadom na co dzień, znajdując niezachwiane oparcie w tym rozpoznaniu możemy opacznie założyć, że wiemy już jaka ścieżka zaprowadzi nas do samorealizacji. Myślimy wtedy np., że pewne praktyki, medytacja, badanie siebie i najróżniejsze wskazówki mistrzów będą gwarancją tego przebudzenia do Niezmiennego, którego będziemy świadomi w naszym życiu. To wszystko może być pomocne i być może faktycznie odkrywamy dzięki tym wskazówką, że jesteśmy czymś znacznie większym niż dotychczas zakładaliśmy że jesteśmy, ale możemy w pewnym momencie zacząć trzymać się tego rozpoznania. Możemy zacząć nalegać na to, że już wiemy jak otworzyć się na przestrzeń naszego istnienia, możemy myśleć że już “zapamiętaliśmy” drogę do tego, co znajduje się poza pamięcią, poza wszystkimi pojęciami, i poza nawet wszystkimi duchowymi wskazówkami. To, co dawniej nas otwierało, dzisiaj wydaje się być mocno już wyblakłe, albo nawet bezużyteczne. Nie czujemy już tego uczucia głębi połączenia kiedy dawniej np. medytacja była dla nas tym kluczem otwierającym nas na nowy horyzont widzenia. Możesz też w tym miejscu pomyśleć o czymkolwiek co już straciło dla ciebie pierwotny blask i przestało być żywe, a czego nadal się mimo wszystko trzymasz.
I to jest piękno tego rozczarowania, które przypomina nam na powrót o tym co jest zawsze świeże. To jest to, co uwalnia nas od wszystkiego na czym polegamy na zewnątrz siebie, nie polegając jedynie i prosto na sobie. W pewnym miejscu naszej podróży możemy sięgnąć po naukę, która w tym momencie jest dla nas wskazówką do nas samych, do naszej prawdy. Nauka nie przestaje być prawdziwa, ale to co nie jest w pewnym momencie już prawdziwe, to nasze przywiązanie do niej, które przesłania nam to, do czego nauka została pierwotnie zaprojektowania – do zwrócenia nam wolności. To nie jest arogancja nazwać siebie Mistrzem. To zdrowe stwierdzenie i deklaracja prawdy. Nie musimy na siłę nalegać na to, żeby pozostawać na wieki w jednej klasie, kiedy na naszym świadectwie mamy same dobre oceny. Nie musimy trzymać się roli ucznia, kiedy już z niej wyrośliśmy. To jest prawdziwa pokora. Możemy pokornie być Mistrzami, kiedy już nimi jesteśmy.
To nic złego być Mistrzem.
Jako Mistrzowie widzimy wszystko jaśniej – to, co jest w tym momencie transcendencją, ewolucją i kolejną nauką, szerszym otwarciem i głębszym oddechem, jest spełnianie pragnień dzikości serca. Serce może pragnąć medytować w jednej chwili, w drugiej chwili może chcieć wstać i biegać, albo zrobić coś co można by ocenić jako bardzo, bardzo “nie duchowe”. Jeśli w jakikolwiek sposób próbujemy ulepić siebie w jeden kształt i pozostać tym kształtem wierząc, że zachowując go doświadczamy wolności i głębszej duchowej wizji, to część nas która pozostała jeszcze mądra, będzie chciała zniszczyć to więzienie. Jeśli jesteśmy bardzo uparci, trzymając się swojego duchowego ego, to możemy wypierać z siebie ten głos mądrości, nazywając i oceniając go jako “cień”. A “cień” wydaje się być cieniem, kiedy widzimy coś, co w naszej ocenie nie jest światłem.
Widzisz…
Absolut zrodził z siebie Wszystko Co Istnieje, a Wszystko Co Istnieje naradza się i istnieje jako pragnienie Nieskończoności. Absolut sam w sobie nie ma żadnych pragnień, ale zrodził z siebie czystą inteligencję, która jest naturalną jakością świadomości. A ta pragnie się wyrażać jako życie. Dlatego drogą do rozpoznania Absolutu, drogą do głębi połączenia z życiem jest… podążanie za tym, co jest w nas żywe. Inspiracja jest tym drogowskazem pokazującą nam najkrótszą drogę do tego błogiego uczucia połączenia z życiem. To jest życie sięgające ku nam, dając nam to pragnienie obecne w tym momencie, a spełniając je ujmujemy dłoń życia, czując jej ciepło.
Możemy nie słuchać tego głosu pragnień serca, nalegając na to że nasze bogate zrozumienie może zastąpić bezpośrednią komunię z życiem. Na szczęście miłości nie da się oszukać. Nigdy nie przechytrzymy prawdy. A to właśnie poprzez życie swoją pełnią odkrywamy Źródło życia. Czasem wygląda to jak kontemplacja. Czasem nie wygląda to (pozornie) jak kontemplacja.
Kiedy duchowość zaczyna nas uwierać, jest to moment kiedy stoimy na granicy otwartej przestrzeni naszej własnej mądrości. Możemy trzymać się duchowości, jakby to ona była źródłem mądrości, jakby wiedza miała zastąpić naszą żywą, nieociosaną mądrość i robimy to, bo za granicą tego co jest znane wydaje się być przepaść.
S k o c z
I powiedz mi, czy nadal żyjesz. Lubię słuchać poezji.