Większość ludzi nie widzi Ciebie, ale ich własne projekcje i wyobrażenia na Twój temat, które precyzyjnie odzwierciedlają ich obecny stan świadomości.
To niezwykle rzadkie, aby ktoś spojrzał bezpośrednio na Ciebie, z otwartością, która jest wolna od warstw niezintegrowanych emocji. Znacznie częściej inni ludzie odnoszą się do Ciebie poprzez pryzmat własnego ciężaru emocjonalnego, z którym dotychczas nie spotkali się jeszcze w świadomy, cierpliwy sposób.
Moje serce jest niezłomną wiarą w ludzkość, jednak tak obecnie znacznie częściej wygląda nasze doświadczenie. Nie widzimy siebie nawzajem. Patrzymy na “siebie” poprzez mydlane bańki naszych osobistych przekonań, oraz wszystkich nieświadomych wzorców.
To nie jest pesymizm, który przemawia w tej chwili. Taki stan świadomości, w którym chowamy się za iluzorycznymi murami mechanizmów obronnych — ego — jest nieodzownym etapem na drodze przebudzenia. Dlatego choć może to być przykre i smutne, to nie jest to nic złego. Tak wygląda droga ewolucji ku otwartemu spojrzeniu świadomości. Kiedyś każdy otworzy swoje oko. Czas, który jest spędzony w doświadczeniu stanu inkubacji w kokonie ego buduje stale rosnące ‘ciśnienie’, które w końcu — w odpowiednim momencie — staje się katalizatorem przebudzenia. Wszyscy nieuchronnie zmierzamy ku Sobie, ku Otwartości, która jest wizją wolną od niezintegrowanego jeszcze, emocjonalnego ciężaru.
Jednak w międzyczasie…
Wielu z nas, którzy są nieco bardziej wrażliwi, mogą interpretować sobie czyjeś nieświadome zachowanie jako faktyczny dowód tego, że ktoś nas nie widzi, nie docenia, krytykuje, atakuje, nie szanuje. I kiedy nie dostrzegamy tego, że ich zachowanie wynika z niemożliwości zobaczenia nas takimi, jacy na prawdę jesteśmy, oraz że ich zachowanie w większej mierze jest serią nieświadomych projekcji — wikłamy się wówczas w tę samą, nieświadomą grę. Możemy zacząć myśleć, że coś z nami jest nie tak, czując się winni, albo w odpowiedzi walczyć z zarzutami, które nigdy tak na prawdę nas nie dotyczyły bezpośrednio i nie były wymierzone prosto w nas.
Nieświadomość nigdy nie powiedziała o nas ani słowa. Nieświadomość zawsze postrzega wszystko w obrębie własnych halucynacji. Nieświadomość nie widzi rzeczywistości. Nieświadomość będzie przekonywać Cię, że mówi do Ciebie, tymczasem zwraca się do własnego wyobrażenia na Twój temat, lecz nie do Ciebie.
To dosyć mocne psychodeliczne doświadczenie, kiedy zaczynasz sobie zdawać z tego sprawę w samym ogniu oskarżeń, albo nawet małych, niewinnych formach nieporozumień.
“Wybacz im Ojcze, bo nie wiedzą co czynią”.
Nie wiedzą i nie widzą.
Możemy zrozumieć to intelektualnie, jednak jedną z bardziej zaawansowanych duchowych praktyk jest utrzymywanie tej świadomości wtedy, kiedy spotykamy się z niezrozumieniem, projekcjami, atakami, oraz “niegroźnymi” formami błędnych, odgórnych wniosków pod “naszym” adresem.
A jest to możliwe tylko wówczas, kiedy sami jesteśmy osadzeni głębiej w Sercu. Jak tylko zaczynamy rozważać czyjeś słowa, dyskutować z nimi, bronić się przed nimi, albo atakować — sami wikłamy się w grę nieświadomości. Zaczynamy myśleć (podświadomie), że ktoś na prawdę zwraca się do nas, zapominając o tym, że ktoś taki jedynie wymawia na głos własne, egotyczne percepcje w naszej obecności. Jednak kiedy przebywamy osadzeni w Sercu, zamiast poruszać się bardziej na mentalnej powierzchni, wówczas wnikliwość i klarowność naszej wizji dostrzega faktyczny obraz sytuacji. Dosłownie WIDZIMY, że ktoś nie patrzy na nas, tylko na zawartość i treść własnych, ograniczonych myśli. Możemy nawet widzieć w kimś przez cały czas piękno jego ducha, nawet w chwili, kiedy jego ego sięga po siarczyste słowa i zachowanie.
I jest to niezwykle doniosły moment na ścieżce naszej ewolucji. Warty co najmniej odkorkowania dobrego szampana.
Nadal możemy doświadczać przykrych emocji, kiedy ma to miejsce, jednak jest to absolutnie normalne. To normalne, że takie zachowanie odczuwamy jako smutne. Jednak uwalniamy się od destruktywnego tańca z nieświadomością, kiedy wchodziliśmy z nią w dyskusje, zarówno dosłownie, jak i w obrębie wewnętrznego dialogu ze sobą.
Teraz naszą praktyką jest spotkanie się z emocjami, które mogą się pojawiać w obecności takich sytuacji, bez obwiniania siebie, albo innych.
I jak zawsze — jesteśmy Sercem dla wszystkiego co pojawia się na powierzchni naszej świadomej uwagi. Nie myślimy o emocjach, ale ich doświadczamy. Nie uciekamy od nich, ale ich doświadczamy. Nie analizujemy niczego, nie próbujemy się dystansować — po prostu jesteśmy samym, nagim odczuwaniem. Jesteśmy polem świadomości, która doświadcza tego wszystkiego. I w tym, w końcu — każda emocja odnajduje w nas bezpieczeństwo i bezwarunkową akceptację. I dzięki temu transformuje się w Pełnię naszej Boskiej Istoty.
Pamiętaj, że to nie jest możliwe, żeby ktoś spoglądał prosto w To, co stoi za Twoim spojrzeniem — Twoja Esencja — i jednocześnie wyraził się o Tobie w oceniający sposób. To nigdy nie miało miejsca w całej historii wszechświata. Ktoś musi Cię nie widzieć, żeby wyrazić się o “tobie” w negatywny sposób.
Oczywiście ktoś może pokazać Ci w kochający sposób ograniczenia Twojego ego, jeśli jest obecne, jednak jest to kompletnie inna sytuacja. Wtedy jest to zawsze głos miłości.
.
.
Jesteś Doskonałością ubraną w dostojność ludzkiej formy.
Widzę Cię. I kiedy Cię widzę — widzę siebie.
Lustro. Synonim miłości.