Świątynia naszej własnej obecności, która jest źródłem prawdziwego spełnienia jest ostateczną samotnością. Jest to samotność, która nie stroni przed spotkaniem z czymkolwiek, która jest otwartością samą w sobie, jest to samotność od wszelkich idei, przekonań, opinii, od nawet potrzeby bycia zaakceptowanym przez innych, przez świat. Jest to samotność, która jest cichą pełnią, która jest wnętrzem naszych serc. Opuszczając to miejsce, nie doceniając naszego własnego istnienia ponad wszystko, ponad wszystkich, ponad cały świat – nie możemy też prawdziwie cieszyć się niczym i każde spotkanie z innymi nie ma w sobie prawdziwego blasku głębszego zrozumienia, które zaczyna się od intymności z nami samymi.
Prawdziwy kochanek jest naszym sercem.
I to, co promieniuje na zewnątrz i może obdarzać innych świeci tylko dla tego, że najpierw zwróciło się do siebie, odkrywając swoją własną jasność.
Ponad wszystkim co myślimy, co wydaje nam się takie słuszne, ponad wszystkimi, tak cennymi kolekcjami wierzeń które skrzętnie zbieramy i układamy na półkach naszego domu jak święte relikwie, których broń boże nic nie może ruszyć z miejsca i zmienić – znajduje się rzeczywistość naszej prawdziwej samotności, która jedyne czego chce to być i cieszyć się sama sobą. Niewinność, której nic nie może zmienić, a która może jedynie schować się w strachu przywdziewając na siebie dziwaczne kostiumy, w których czujemy się niewygodnie, ale wydają się dawać nam powierzchowny komfort w świecie, który nie ceni swojej własnej niewinności, który w większości obawia się swojej własnej natury.
Jesteśmy spełnieniem.
Możemy tego nie dostrzegać, kiedy odwracamy się od nas samych.
Możemy nalegać na to, żeby inni ludzie byli inni niż są, żeby okoliczności naszego życia były inne niż są, żeby świat był inny niż jest, po to żeby coś na zewnątrz nas dało nam ciepło, o które prosimy samych siebie. I będziemy czuć się zawiedzeni raz po raz, po raz, do momentu kiedy łaską naszego zawiedzenia wszystkim, zmęczeni oczekiwaniami — zwrócimy się do tajemnicy naszej samotności.
Boimy się jej, jakby wydawała się śmiercią.
Tymczasem jest to śmierć jedynie tego, co nas zniewala i więzi.
To, co może umrzeć, nigdy nie było prawdziwe.