(Depresja)
W angielskim słowie “depression” zawiera się samo sedno zrozumienia czym na prawdę jest depresja. Nasz język zapożyczył to słowo i wsiąknął w siebie swój angielski pierwowzór. Zanim przyjrzę się temu słowu razem z Tobą, nadam temu tekstowi podtytuł, który brzmi:
“Duchowość zabija ducha”
Mamy więc kilka interesujących tajemnic do odkrycia.
Prawdziwe przebudzenie jest przebudzeniem się z duchowości do życia. Prawdziwe przebudzenie znosi tę wyobrażoną granicę pomiędzy tym co jest “duchowe”, a wszystkim czego doświadczamy, w całym spektrum bogactwa życia.
Na mojej ścieżce pojawiło się wiele pięknych i bardzo świadomych istot, łącznie ze mną samym, które pomimo swoich wglądów i różnych doświadczeń nadal niekoniecznie byli szczęśliwi. Tak, wydaje się, że na tle innych ludzi odnaleźli w sobie spokój i dojrzałość, która nie chwieje się i nie ugina łatwo pod naporem wiatru zmiennych okoliczności, ale nadal ich dziecięca radość i spontaniczność wydaje się być w tym wszystkim pogrzebana pod ciężarem duchowych konceptów. Duchowość, albo to w jaki sposób ją rozumiemy ma w sobie tę dziwną tendencję do negacji życia. Na piedestale stawia się niewzruszony spokój jako najwyższe osiągnięcie, którego ceną są nasze emocje i autentyczność. Często kiedy nasze zrozumienie nie jest pełne i suche, kiedy karmiąc się różnymi mądrościami innych nauczycieli, często nie trawimy w sobie głębiej całości przekazu, pozostając zwykle na mentalnym poziomie połykania mnogości wiedzy, którą staramy się wtedy przyjąć i wcielić. Czy to jednak nie jest interesująca sytuacja, kiedy “mądrość” sprawia, że nie czujemy się z nią wygodnie i dobrze w naszym ciele, czując się emocjonalnie z represjonowani, odnajdując wymuszony spokój i pustkę apatii, kiedy spychamy swoje emocje, nakładając na nie reżim “spokoju”?
Apatia. Jeśli porównasz to słowo ze słowem “empatia”, “odczuwanie, współodczuwanie”, to odnajdziesz w podobieństwie tych słów ciekawy wgląd. A-patia jest w tym kontekście nie-odczuwaniem. To nie jest możliwe, żebyśmy “wyłączyli” sobie emocje, dlatego apatia jest tym ciężarem muru, który na siłę próbuje nas od nich odgradzać, tamując przepływ żywych emocji. Apatia jest więc tłumieniem naszych prawdziwych uczuć. Apatia jest więc tym uczuciem, które przypomina nam o tym, że nie dopuszczamy wszystkich uczuć po równi na powierzchnię naszego doświadczania. Nie pozwalamy sobie na prawdziwą szczerość. To jest przypomnienie apatii, to jest przypomnienie o szczerości.
Czym jest depresja? “Deep – pression” Deep – “głębia”, “głęboki” i pression – “presja”, “nacisk”. To jest presja naszej istoty do powrotu do głębi.
Do głębi naszych uczuć. Do głębin szczerych wód naszego serca.
Depresja jest jak naturalny mechanizm emocjonalnego zdrowia. To piękne, jeśli spojrzysz na mądrość fizycznego ciała, które posiada mechanizmy bronienia się przed różnymi zaburzeniami naturalnego balansu, np. przed chorobami. I podobnie – nasze emocjonalne ciało również posiada swój mechanizm zachowania wewnętrznej harmonii, który może przybrać formę depresji i apatii. Przed prawdą nie można uciec. Można jedynie próbować, wprawiając się w chorobę, która jest zaproszeniem do powrotu do prawdy.
Dlatego depresja i głębia naszego smutku jest pięknem naszej prawdy, czekającej na odkrycie i ponowne docenienie.
Radość i spokój i nawet doświadczanie pustki wszystkiego jest naszym naturalnym stanem. Kiedy jednak eksplorując duchowość i interesując się samorealizacją i odkryciem pustej natury wszystkiego pojawia się w nas idea dystansowania się od swoich uczuć, zamiast wysłuchania ich w pełni i dania im prawa istnienia – zamykamy się tak na prawdę w kokonie i skorupie naszego duchowego ego, doświadczając nie pełni, ale martwej pustki i mrocznego cienia grobowego “spokoju”. Myślimy wtedy, że odkrycie absolutu i świadomości która nie jest wydarzaniem się życia, ale postrzeganiem życia jest naszym najwyższym osiągnięciem którego trzymamy się kurczowo, próbując “być absolutem” jako forma człowieka, zamiast rozpoznać absolut jako TO co już jest, a co ujmuje sobą doświadczenie człowieka. Myślimy, że powinniśmy być kamiennym Buddą.
Prawdziwa duchowość jest życiem. Prawdziwe życie jest życiem. Życie.
To jest nasza ewolucja. Od duchowości do życia. Gdybyśmy mogli odwiedzić inne cywilizacje w naszej galaktyce, to przekonalibyśmy się że dla innych istot nasze pojęcie duchowości jest bardzo, bardzo egzotycznym konceptem. Dla innych, bardziej duchowo zaawansowanych cywilizacji nie istnieje “życie” i “duchowość”. Nie ma tutaj żadnego “i”. Jest tylko życie.
Kiedy spotykamy się z duchowością w oczywistej nadziei na odnalezienie w sobie gruntu spokoju i jasności, w poszukiwaniu spełnienia, spotykamy się często z ideami “pozwolenia”, “nie działania”, “akceptacji”, “nie identyfikowania się”, “detachment”, “brak osobowego sprawstwa”, i podobnymi konceptami, które wskazują na bierną jakość naszej istoty, niezaangażowanej w grę życia. Często zaczynamy sobie wyobrażać, że jeśli na świętym ołtarzu widzimy tę wiecznie bierną, bezosobową jakość i ten absolutny poziom naszej Istoty, to znaczy że to jest to czym powinniśmy być. Aby odnaleźć w sobie i przebudzić w sobie to Niezmienne i To co nie uczestniczy w zmiennych doświadczeniach kolorowego szaleństwa piękna chaosu życia – myślimy że musimy to zaadoptować jako nasze i powielić w naszych działaniach w jakiś sposób… I to prawda, że realizacja Jaźni ma wpływ na nasze życie, dając nam fundament spokoju pomimo okoliczności, i może też mieć pozytywny wpływ na nasz charakter, nasze wybory i decyzje, na całe nasze przejawianie się, ale dzieje się to bardzo spontanicznie i samoistnie. Kiedy próbujemy na siłę wcielać te jakości, próbując wpasować się w jakiś model przebudzonej istoty, w rzeczywistości oddalamy się od spontaniczności naszej natury, która już jest przebudzona. Próbujemy wówczas być na tym aktywnym poziomie naszej istoty tą pasywną jakością świadomości. Zaczynamy negować naszą osobowość w imię duchowego przebudzenia do tego poziomu naszej istoty, która wykracza poza naszym lokalnym, osobowym doświadczaniem siebie. Stajemy się zimni i martwi. Zamrażamy ciepło żaru naszych emocji, składając swoje życie do zimnej jaskini “medytacji”. Przestajemy troszczyć się o siebie, myśląc że jesteśmy już ponad kochaniem siebie, zadając sobie przesadnie sprytne pytanie: “kim jest ten, który miałby siebie kochać? Jest tylko JEDEN , tylko jeden! Nie muszę siebie kochać! Tutaj jest tylko jeden!”
Czy to nie interesujące, kiedy spojrzymy na duchowość okiem zwyczajnego zdrowego rozsądku?
Depresja jest zaproszeniem do życia. Apatia jest zaproszeniem do szczerości i do czucia… Smutek jest naszym sercem, które potrzebuje naszej nieoceniającej uwagi. Chłód jest zaproszeniem do zaprzestania przygaszania ognia naszej żywej istoty bzdurami i myślami na nasz temat, które nie są prawdziwe. I czasami kiedy wrzucamy do tego ognia duchowe mądrości, pozwalając im wesoło spłonąć, odkrywamy w tych popiołach Mistrza, który sam w sobie jest mądrością. Mistrza, który wielbi żar swoich emocji jako radość świętowania życia. Mistrza, którym już jesteś.
Prawda nie mieści się w żaden koncept. I to właśnie wtedy, kiedy odkładamy wszystkie idee – prawda tego czym jesteś odkrywa się sama. Jesteś prawdą. Podziękuj apatii, podziękuj depresji. To wszystko zaprasza Cię do tego, czym już jesteś.
Dziękuję Ci.
Wiem, depresja jest ciężarem. Apatia jest jak umieranie za życia. Ale głębiej, jest to tak na prawdę zaproszenie do śmierci tego wszystkiego, czym odgradzamy się od naszej szczerości i głębi intymności ze sobą. To jest zaproszenie do ściągnięcia z siebie tej ciężkiej, niewygodnej maski, która tylko wydaje się nas chronić przed zranieniem. Nagość jest Twoją lekkością. Odrzucając z siebie to wszystko, co jedynie wydaje się obiecywać nam komfort i (martwy) spokój – odnajdujemy na powrót radość naszych łez.
Kiedy nie widzimy we łzach szkła cennych diamentów, kiedy nie pozwalamy sobie aby to łzy przemówiły – tkamy dla siebie kokon ciężaru depresji. Słuchając na powrót bicia naszego serca, nie bojąc się przyłożyć naszego ucha aż do samego centrum – uwalniamy siebie do życia.
Dziękuję Ci.
Michał