To czego doświadczasz jest największym darem duchowej ewolucji, jakkolwiek niewygodne i trudne może się to wydawać.
Zawsze znajdujesz się na najwyższej ścieżce realizacji Twojego potencjału i pierwotnej, Boskiej natury tego, czym jesteś w esencji. Tak wygląda to, czego potrzebujesz, aby zgłębiać znaczenie prawdziwego szczęścia — jak scenariusz Twojego życia.
Nie musi Ci się to podobać, nie musisz próbować tego akceptować. Możesz nienawidzić całym sobą aktualny rozdział powieści Twojego życia, bo nawet to doświadczenie niezgody na to, co jest, jest częścią ścieżki Twojego najwyższego potencjału i transcendencji.
Odetchnijmy wspólnie w tej świadomości, w tym zaproszeniu. Bóg, który jest tak na prawdę Twoją fundamentalną naturą Twojej Boskiej esencji, zawsze prezentuje przed Tobą jedynie największy z możliwych darów. Posiadamy wolność do tego, aby interpretować sobie naszym umysłem cały pejzaż okoliczności, które prezentuje przed nami życie myśląc, że to co się wydarza jest przeciwko nam, że musieliśmy czymś zawinić, że najwyraźniej robimy coś nie tak, spotykając się z tymi wyzwaniami, tymi “kłodami”. I podobnie — kiedy wydarza się coś, co zaspokaja nasze pragnienia i preferencje, możemy wyobrażać sobie, że musieliśmy sobie czymś zasłużyć i teraz robimy wszystko “dobrze”, znajdując się na “właściwej” ścieżce.
Co jeśli to wszystko jest jedynie naszą niewinną interpretacją? Co jeśli są to jedynie nasze projekcje oparte na mentalności dziecka, które zostaje za coś nagradzane, albo karane, jakby Bóg był naszym karzącym rodzicem, który może być zadowolony, albo zły?
“No dobrze, ale przecież jest coś takiego jak zło. Co jest dobrego w tym, że ktoś zachorował na nowotwora, albo jego dom stanął w płomieniach? Co może być dobrego w cierpieniu?”
Tak, to wszystko jest przykre, jednak spoglądając wizją samego Serca, samego Ducha — każde z takich pozornie tragicznych, albo trudnych doświadczeń jest katalizatorem głębokiej transformacji, która w łatwych, komfortowych warunkach naszego życia mogłaby nie zostać zainicjowana. Dlatego choroba jest w rzeczywistości symptomem uleczenia. Trudność jest procesem rozwiązania niejasnej sytuacji. Inteligencja życia prezentuje przed nami dokładnie takie doświadczenia, które konfrontują nas z naszymi ograniczonymi przekonaniami, oraz z głębokimi uczuciami, którym w przeciwnym wypadku moglibyśmy nie dać naszej uwagi. Życie zmusza nas w kochający sposób (jakkolwiek czasem srogi) do tego, aby spojrzeć głęboko w siebie. Nowotwór, który nagle i niespodziewanie przewraca nasze życie do góry nogami może być zaproszeniem do tego, aby zwolnić tempo dotychczasowego życia i oddać się kontemplacji własnego serca i głębokich potrzeb, które dotychczas notorycznie były spychane na margines świadomości. I zamiast pogrążania się w lęku przed śmiercią, przebudzić się do Duszy, która nie może umrzeć, pozwalając sobie w pełni skonfrontować się i doświadczyć tego lęku. Dom, który jednej nocy zamienia się w zgliszcza może być zaproszeniem do tego, aby porzucić swoją dumę i zwrócić się o pomoc do innych ludzi, konfrontując się z uczuciem wstydu. I być może przekonać się jak wiele dobra i hojności serca obecne jest dookoła, co może być darem otwarcia również i naszego serca. Depresja i głębokie poczucie zagubienia i niemocy naciska na nas swoją niezaprzeczalną intensywnością, zmuszając nas do tego, aby w końcu przestać uciekać przed bólem, lecz zamiast tego spojrzeć na niego i przeżyć go w pełni, odnajdując w tym nie słabość, lecz siłę.
Pokaż mi cokolwiek, co wydaje się być złe, a spoglądając na to z miejsca tego zaproszenia, którym dzielę się dzisiaj, możemy wspólnie dostrzec w tym wyciągniętą rękę Boga ku Tobie. I nie oznacza to, że mamy się cieszyć z nieszczęścia, albo je akceptować. Jednak nie musimy postrzegać niczego jako wroga, który nie ma dla nas żadnego daru. Wszystko jest darem. Nie istnieje nic, co nie byłoby prezentem od Boga.
Szczęście, prawdziwe Szczęście nie wygląda jak komfort. Szczęście jest pogłębiającą się integracją naszej ludzkiej, ograniczonej wizji, z wizją Ducha, którym jesteśmy. A Duch, który jest naszym duchowym Sercem Świadomości pragnie uleczyć w nas każde miejsce, które czuje się oddzielne od Miłości Boga. I robi to poprzez to, co nas spotyka jako zaproszenie do tego, aby w obecności okoliczności życia skonfrontować nas z bólem, który nosimy w sobie. Nie po to, aby cierpieć, lecz po to, aby się od niego uwolnić, pozwalając sobie go przeżyć i doświadczyć w pełni, bez żadnych mechanizmów obronnych.
Jednym z takich psychologicznych mechanizmów obronnych jest silne przekonanie o tym, że dana trudność nie posiada dla nas żadnego, najmniejszego daru, jakby życie było dla nas jedynie złe i nie stało po naszej stronie, lecz wręcz konspirowało przeciwko nam. Przywdziewamy wtedy na siebie pozę malkontenta, który czuje się oszukany i obrażony na życie, obwiniając albo siebie, albo innych ludzi, albo nawet samego Boga. Ktoś taki pogrążając się w obwinianiu ucieka swoją uwagą od bezpośredniości uczuć, z którymi się spotyka w trudnej sytuacji, będąc zajęty postrzeganiem siebie jako ofiary. Żyje bardziej opowieścią o swoim nieszczęściu, za które obwinia kogoś, niż w otwarty, dzielny, pozbawiony gardy sposób spotyka się z bólem. Bo myśli, że spotkanie z bólem w niczym mu nie pomoże, tymczasem właśnie to spotkanie i konfrontacja jest uwagą, której potrzebuje, aby doświadczyć głębszej ulgi, do której zaprasza go niechciany ból.
Jest to jedna z najwyższych praktyk duchowych. Brak ucieczki przed bólem. Nie pogrążanie się w nim, nie robienie z niego kluczowego elementu opowieści o tym, jacy jesteśmy biedni, lecz nagie, otwarte, intymne spotkanie się z jego obecnością.
Mało kto o tym mówi, bo niemal nikt nie chce o tym słyszeć. Interesujemy się duchowością zwykle z tego samego motywu dla którego interesujemy się czymkolwiek — szukamy jakiejś metody, która w magiczny sposób zapewni nam życie pozbawione bólu. I nie ma w tym nic złego, bo jest to zrozumiałe, jednak sekret głębokiego poczucia Pełni i prawdziwego Szczęścia zawiera się w gotowości i odwadze do tego, aby spojrzeć prosto w oczy temu, co czujemy, cokolwiek by to nie było.
Kiedy spotyka Cię coś, co wynosi na powierzchnię Twojej świadomej uwagi dane uczucie, możesz przynajmniej rozważyć możliwość tego, że jest to cenna okazja uleczenia i transformacji, zamiast skupiać się na interpretowaniu danego wydarzenia poprzez soczewkę ocen, krytyki i obwiniania. To jest zaproszenie duchowego wojownika, który nie walczy z niczym, lecz pozwala w pokorze, aby geniusz życia zrobił z nim to, czego chce od niego Bóg — odnalazł miłość w miejscach, które o niej zapomniały. Ból zwraca jego uwagę na te miejsca. Dlatego dziękuje bólowi za jego rolę, zamiast jedynie go przeklinać i nienawidzić. Tak wygląda zaproszenie życia. Tak wygląda wyciągnięta dłoń samego Boga ku Tobie — jak Twoje doświadczenie, jakkolwiek trudne i niełatwe może się wydawać.
Dziękuję Ci za tę chwilę. Każdy z nas w uczestniczy w unikalny sposób w tym świętym procesie. Dlatego dzielę się tymi słowami mając cały czas współczucie dla niuansów naszych doświadczeń, które potrafią być nieraz niezwykle trudnym wyzwaniem. Jednak właśnie dlatego, że czasem jest nam trudno, powinniśmy przypominać sobie o tym, że nic nigdy nie jest wymierzone przeciwko nam i zawsze zmierzamy do miejsca naszego najwyższego przeznaczenia. Szczególnie wtedy, kiedy jest nam najtrudniej to dostrzec i wydaje się, że jest zupełnie przeciwnie.
Kocham Cię i kocham Twoje Serce, które jest zawsze otwarte na spotkanie z tym, co jest gotowe powrócić do Miłości, dzięki Twojej gotowości do spotkania się z tym, co woła o Twoją uwagę.