Zawiedzenie,
 wiem że masz dla mnie dar.
 Nawet jeśli okrywa go gorycz.
 I smutek.
Jesteś bolesnym przypomnieniem
 o prawdzie.
 I kiedy trudno jest mi przyjąć twój dar
 moje serce nie ma wyboru
 rośnie w blasku.
Zwracasz mnie nieubłaganie
 ku sobie.
 Wskazujesz z szorstkością
 źródło miłości.
 Wymawiasz bezdźwięczne słowa
 ewangelii zbawienia.
I choć cierpię
 jestem radosny;
 wiem co większe jest od całego świata.
 Co świeci własnym światłem.
 Co jest dla siebie spełnieniem.
 Co pragnąc wszystkiego nie chce niczego.
 Co cieszy się sobą.
 Co wolne jest od nalegania.
 Co droższe jest od złota,
 najsłodszych czułości,
 przekroczonych granic bliskości,
 każdego uniesienia,
 a nawet każdej chwili łaski.
Bez ciebie byłbym zgubiony.
 Pusty jak złudne miraże w których pokładam czcze, nigdy niespełnione nadzieje.
 Odarty z godności.
 Nie znając zaufania do siebie.
 Błądząc na pustyni, nigdy nie zwróciwszy się
 do nieprzebranego źródła
 bijącego tętnem
 żywej prawdy.
Zdradzasz mi sekret
 klucz i drogę
 w labiryncie doświadczeń,
 z którego nie muszę szukać wyjścia.
 Dotykasz swoją zimną dłonią
 odsłoniętego, zranionego serca
 i pozwalasz aby płomienie cierpienia
 spaliły same siebie.
 Zwracasz mi najwyższy dar
 który próbowałem oddać.
Zwracasz mi siebie.
***
